poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział V


Ed Sheeran - Give Me Love ♪ 




Przespałam śniadanie, była już 10. Polska kadra, już trenowała na sali gimnastycznej. Postanowiłam że tam pójdę, po porannym czynnościach w łazience ubrałam się w dres, i pobiegłam na salę która znajdowała się, po drugiej stronie ulicy. Chłopcy już dawno byli po rozgrzewce, i teraz wykonywali jakieś ćwiczenia, których nie potrafię nazwać. Spojrzałam na Piotrka, nadal nie był w humorze. Chyba nikt tego nie zauważył, niestety. Wiedziałam że muszę coś z tym zrobić, podeszłam do trenera, przywitałam się z nim, i od razu wyjaśniłam mu o co chodzi.
- Oczywiście, rozumiem. Zaraz go zawołam, i pójdziecie do hotelu. - powiedział trener.
- Piotrek ma wrócić na trening, czy po rozmowie ma zostać już u siebie. - zapytałam się Łukasza.
- Nie musi już tu wracać, lepiej żeby po takiej rozmowie już nie trenował. - odpowiedział mi.
5 minut później, już szłam z Piotrkiem do hotelu, nie był z tego powodu najwyraźniej zadowolony, bo coś mamrotał pod nosem. Piotrek wolał chyba rozmowę u siebie w pokoju, bo prosił mnie żebyśmy tam się udali. Zgodziłam się, po chwili już siedzieliśmy na jego łóżku. Wzrok miał wbity w podłogę, za chwilę miałam się dowiedzieć o co chodzi.
- Piotrek, wiem że to jest trudne. Ale musisz mi wszystko powiedzieć, najważniejszy jesteś ty.- mówiąc to, spoglądałam się w jego oczy.
- Wiem, i chcę już mieć to z głowy. Czy mogę już zacząć opowiadać, co i jak? - zapytał się mnie.
Skinęłam lekko głową.
- Moja żona Justyna ona, ona chcę się ze mną rozwieść. - z jego oczu popłynęły łzy. - Uważa że mało czasu przebywam z nią i z dziećmi.
- Próbowałeś z nią rozmawiać, to śmieszne. Czy ona nie rozumi, że musisz trenować, że musisz jeździć na obozy przygotowawcze. Chyba wiedziała, w co się pakuję biorąc ciebie za męża. Możesz dać mi jej numer telefonu. - zapytałam się go.
- Na co? - zapytał się przez łzy.
- Muszę z nią porozmawiać, przecież tego tak nie można zostawić. Najlepiej będzie jak tu przyjedzie. - oświadczyłam mu.
- To jest zły pomysł, nie będzie zadowolona z faktu że powiedziałem tobie co się dzieje w naszym życiu.
- Zły pomysł? Przypominam ci że jestem psycholog kadry, i waszym obowiązkiem jest zwierzać mi się. - odrzekłam mu.
- Dobrze, jeśli tak nalegasz. To ci podam ten numer. - już tak nie płakał, ale nadal był blady.
Piotrek naskrobał mi numer telefonu na kartce, i mi go podał. Chwilę się porozglądał po pokoju, i wyszedł. Zostawił mnie samą, próbowałam go zawołać żeby zakluczył pomieszczenie, ale Piotrek już szedł ulicą. Widocznie chciał jakoś odreagować, i poszedł na spacer. Usiadłam na krańcu łóżka, spojrzałam na stolik nocny Maćka. Stało na nim zdjęcie, dość młodej kobiety. Była śliczna, czy była to dziewczyna młodego Kota? Nie byłam pewna, nie wiedziałam że ma dziewczynę. A wszystko wskazywało, na to że jednak jest zajęty. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak siedzieć w czyimś pokoju. Zadzwoniłam po obsługę hotelu, aby ci zakluczyli pomieszczenie. Kiedy znalazłam się u siebie, postanowiłam zadzwonić do żony Piotrka. Wystukałam numer telefonu, i czekałam na to aż ktoś się odezwie. Po kilku sygnałach, usłyszałam ciepły głos młodej kobiety.
- Halo? Z kim rozmawiam. - zapytała się.
- Jestem Marta Grześkowiak, psycholog Polskiej kadry skoczków narciarskich. - przedstawiłam się i czekałam aż pani Żyła, się odezwie.
- O co chodzi? - zapytała się, tym razem dosyć chłodno.
- Rozmawiałam przed chwilą z pani mężem, uważam że powinna pani tu przylecieć. Piotrek nie jest w zbyt dobrym stanie psychicznym. - odpowiedziałam jej, jak najuprzejmiej.
- Nie rozumiem, po co mam tu przylecieć. - odpowiedziała.
- Bardzo panią proszę, to dla jego dobra.
- Hmm, niech ci będzie. Postaram się jutro tu być.
- Dziękuje, i do zobaczenia.

Puk, puk, puk, puk, puk, puk.
Ktoś dobijał się do moich drzwi. Nie chciało mi się dziś, nic robić. Ale wstałam, i otworzyłam te nieszczęsne drzwi. Przed moimi oczami, ukazała się postać dwóch mężczyzn. Trochę ich już znałam, stali tak i uśmiechali się do mnie. Nie chciałam być niegrzeczna, więc wpuściłam ich do pokoju.
- Jaki jest powód, dla którego mnie tu odwiedziliście. - zapytałam się ich.
- Wracaliśmy z treningu, i tak jakoś mieliśmy ochotę cię odwiedzić. - odpowiedział Tom.
- Mamy trochę czasu do kwalifikacji, co byś powiedziała na spacer. - zapytał się Andreas.
- Spacer powiadasz, jedna dziewczyna i dwóch facetów chodzących po miasteczku, nie wydaję się wam to trochę dziwne?
- Nie. - pokręcił głową Hilde.
- Wiecie co, chętnie bym z wami poszła. Ale mam trochę pracy papierkowej, więc będę wolna dopiero po kwalifikacjach. A już obiecałam komuś kawę. - mrugnęłam oczkiem do Stjernen'a.
- Szkoda, no to innym razem. - odpowiedział Tom.
- Do zobaczenia Marto. - Tom i Andreas wyszli z pokoju. A ja wzięłam się za pracę, opracowywanie wywiadów. I za pisanie raportu. Dopiero, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, doszłam do wniosku że jest już grubo po 19. Otworzyłam drzwi, był to Andreas. Był ubrany, nienagannie. A ja? Wyglądałam okropnie, zaprosiłam go do środka, chwyciłam sweter i jakieś spodnie. Szybko przebrałam się w łazience, założyłam swoje buty Emu oraz płaszczyk. I byłam gotowa do wyjścia, szliśmy ulicami Kussamo jakieś 15 min. Dużo rozmawialiśmy, Andreas zaprowadził mnie do bardzo przytulnej kawiarni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, zamówiliśmy dwie kawy. Zapadła cisza, czyżby skończyły się nam tematy do rozmowy.
- Jak ci poszły kwalifikację?
- Całkiem nieźle, całej naszej kadrze dobrze poszło. A co się stało waszym chłopakom.
- Nie rozumiem. co się stało. - zapytałam, ze zdziwieniem.
- To ty nie wiesz, kompletnie dziś zawalili. Owszem, ten wasz Kamil,Maciek i Piotrek wezmą udział w konkursie, ale tylko dlatego że są w pierwszej dziesiątce w generalce, ale ich skoki były słabe. - odpowiedział mi.
Czy to możliwe że to z mojej winy, rozumiem niedyspozycję Piotrka. Ale reszta? Czułam się winna, może byli na mnie wściekli za wczoraj? Nie! To nie może być prawda, po prostu mieli słaby dzień.
- O czym tak myślisz? - zapytał się.
- Wiesz co, powoli zaczynam tęsknić za krajem. Tęsknie za rodziną, za przyjaciółmi. - łzy poleciały mi z oczu, zauważył to.
- Nie rozklejaj mi się, Marta no weź. Będzie dobrze, może już stąd pójdziemy, może masz ochotę na spacer?
- To dobry pomysł, świeże powietrze dobrze mi zrobi. - odpowiedziałam mu.
Andreas zostawił na stoliku 10 euro, wyszliśmy z kawiarni. I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam, Norweg otarł moje łzy dłonią, a następnie pocałował mnie w policzek. Nie był to zwykły pocałunek, wyczułam w nim coś wyjątkowego. Uśmiechnęłam się, wróciliśmy do hotelu a Andreas odprowadził mnie do pokoju. Może zbyt wiele się nie wydarzyło tego wieczoru, ale i tak czułam się cudownie. Zdałam sobie sprawę że powinnam zanieść gotowy raport do trenera Kruczka, miałam jeszcze trochę do czasu ciszy nocnej więc chwyciłam pendrive'a i wyszłam z pokoju. Z pokoju Miętusa i Kubackiego słychać było dosyć wyraźnie jakąś rozmowę. Nie lubię podsłuchiwać, ale to było silniejsze ode mnie.
- Ona do nas nie pasuję, po co ona z nim poszła do tej kawiarni.
- On ją pocałował, widziałem to.
- Nie wierzę że, ona mogła to zrobić.
- Chłopie, mam zdjęcia.
- Tak, wiem. Ale my też nie zachowujemy się fair, ona nie zna całej prawdy.
- I lepiej żeby nie wiedziała.
- Ona się musi tego dowiedzieć.

Nie mogłam tego dalej słuchać, doskonale wiedziałam kto to był. Śledzili nas? To chore, dlaczego oni nie chcą mi powiedzieć prawdy? Dlaczego?!


_________________________________
I jest, kolejny rozdział :D Może się wiele w nim nie działo, ale chciałam dziś coś dodać. Mam nadzieje że się spodoba :) Dziękuje za każdy komentarz :>

enjoy. ! 

środa, 1 maja 2013

Rozdział IV


Próbowałam się skupić, ale nie szło. Oni byli gorsi niż dzieci z przedszkola, zamknęłam laptopa. Popatrzyłam na nich, i po chwili cały gniew na nich, odpłynął. Nie dokończyłam tego co miałam do zrobienia, trzeba było na początku zająć się opracowywaniem wywiadu z Maćkiem, postanowiłam że zrobię to już w Kussamo. Kamil biegał po samolocie uciekając przed Piotrkiem, który miał założony swój kask na głowie. Maciek i Stefan grali w karty, a Dawid i Krzysiu? Dawali koncert ludziom zgromadzonym na pokładzie samolotu.
- Jaaaa, uwielbiam ją, - śpiewał Miętus.
- Onaaa, tu jest i tańczy dla mnie. - Kubacki wskazał na mnie.
Udałam że tego nie widzę, ale po chwili Dawid podbiegł do mnie, i wyciągnął mnie na środek. Stałam, i się na niego patrzyłam. Maciek i Stefan przestali grać, Kamil i Piotrek przestali biegać. Wszyscy się na mnie gapili, a ja? Stałam i się śmiałam, a po chwili tańczyłam coś co przypominało ' taniec połamaniec '.
Po godzinie, wylądowaliśmy. Już czekał na nas bus, który miał nas zawieźć do hotelu.

*
Kiedy kierowałam się do swojego pokoju, zatrzymał mnie Maciek. Byłam lekko zaskoczona, ale też ciekawa czego ode mnie chcę. Spojrzałam na niego, był dziś wyjątkowo uśmiechnięty.
- Dziś wieczorem, jest impreza u nas w hotelu, oczywiście bez alkoholu bo jutro kwalifikację.
- Iiii, jestem zaproszona tak.- zapytałam się zaskoczona.
- Oczywiście że tak, jesteś przecież członkiem naszej ekipy. Nie widzimy tej imprezy bez ciebie. - odpowiedziała z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Ok, przyjdę. Tylko o której? - zapytałam się podekscytowana.
- O 19, impreza może trwać najdłużej do 12 w nocy, trener się nie zgodził na dłuższe tańcowanie.
- Będę o wyznaczonej godzinie, a więc do zobaczenia.
Po wejściu do pokoju, już myślałam o zbliżającej imprezie. Zastanawiałam się co ubiorę, jak się umaluję i jak będą wyglądały moje włosy. Na początek wzięłam jednak długi prysznic, który po długiej podróży był wskazany. Następnie uszykowałam sobie coś do ubrania, była to klasyczna mała czarna i nie pasujące do niej brązowe buty na koturnie, no cóż gustu to ja nigdy dobrego nie miałam. Włosy spięłam w kok, a następnie nałożyłam na siebie lekki makijaż. I tak, o godzinie 18.55 byłam gotowa by wyjść z pokoju. Nie wiedziałam gdzie mam iść, bo zapomniałam się spytać Maćka gdzie dokładnie będziemy się bawić. Ale odgłosy muzyki, pomogły mi znaleźć hotelowy bar. Z polskiej kadry, nie zauważyłam tylko Piotrka, byłam lekko zaskoczona. Żyła był typowym imprezowiczem, ale pomyślałam że jeszcze przyjdzie i już o tym nie myślałam. Podeszłam do miejsca gdzie siedzieli chłopcy, każdy w ręku trzymał szklankę z tajemniczym napojem. Spojrzałam na nich z przymrużonymi oczami.
- To tylko sok! - krzyknął Titus, chyba zauważył że coś podejrzewam.
- Tylko sok? Może każdy z was pozwoli mi spróbować tego soku.
- Ohh, no dobra. Ale to tylko ten jeden, więcej nie wypijemy. - odpowiedział Kamil.
- Jeśli wypijecie jeszcze jednego drinka, to nie myślcie że o tym nie powiem trenerowi. - powiedziałam im. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, co uznałam za odpowiedź że więcej pić nie będą. Usiadłam na kanapie, akurat na tej na której siedzieli Kamil i Stefan było wolne miejsce, więc wcisnęłam się pomiędzy nimi. Zauważyłam że całe towarzystwo się na mnie gapi, zapadła niepokojąca cisza.
- A więc jakie nastawienie przed jutrzejszymi kwalifikacjami? - zapytała się ich.
- Bojowe! - krzyknął Hula.
Wszyscy, nawet ja wybuchnęliśmy śmiechem.
- No nie. - westchnął Kamil.
- Co się stało? - zapytałam się go.
- Zobacz kto przyszedł. - wskazał na drzwi. Od razu ich rozpoznałam, reprezentanci Norwegi w skokach narciarskich. Spojrzeli się na nas stolik, ale tylko Tom się do mnie uśmiechnął.
- Nie rozumiem tu czegoś, czemu wy ich nie lubicie. - zapytałam się Kamila.
- Mamy swoje powody. - odrzekł.
DJ, puścił bardzo energiczną piosenkę, zaczęłam ruszać ramionami. I tylko czekałam na to, aż któryś zaproponuję mi wspólny taniec, ale nikt się do tego nie kwapił. Byłam wściekła, po co zapraszali mnie na imprezę skoro nikt nie chciał ze mną tańczyć. Wstałam, i skierowałam się ku drzwiom łazienki. Ale ktoś mnie zatrzymał.
- Może zatańczymy. - uśmiechnął się do mnie.
- Oczywiście, a mogę się zapytać jak masz na imię? - zapytałam się dość wysokiego bruneta.
- Andreas Stejrnen jestem.
- Miło mi, Marta Grześkowiak jestem. - uśmiechnęłam się do niego, i po chwili już ze sobą tańcowaliśmy. Był to bardzo pozytywny chłopak, bardzo szybko znaleźliśmy wspólny temat. Oboje kochaliśmy tenis.
- Odbijany! - krzyknął Maciek.
Pech chciał, że DJ puścił wolną muzykę. Starałam się uśmiechać, ale nasze ciała były bardzo blisko siebie, marzyłam by ktoś uwolnił mnie od tych męczarni, ale niestety nikt się do tego nie kwapił. Kiedy skończyła się piosenka, uciekłam od młodego Kota pod pretekstem pójścia do łazienki, była pusta kiedy weszłam. Ale po chwili wszedł do niej nie kto inny jak Tom Hilde.
- Widzę że nie bawisz się, tak jak byś chciała.
- Skąd wiesz? - zapytałam się go zaciekawiona.
- To widać. - odpowiedział. - Może zechcesz ze mną zatańczyć?
- Oczywiście. - odpowiedziałam mu uśmiechnięta. Chwycił moją rękę i już po chwili razem tańczyliśmy na parkiecie. Było coś w tym chłopaku, nie potrafiłam tego opisać. Było wspaniale, ale wszystko nie mogło wiecznie trwać, o 23 Norwescy skoczkowie musieli się udać do pokoju, przetańczyłam z Tom'em cały wieczór byłam wymęczona i zdecydowałam że też już pójdę do siebie. Zauważyłam że nadal nie ma Piotrka, musiałam się dowiedzieć co się stało. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli chłopcy.
- Gdzie jest Piotrek. - zapytałam pierwszego z brzegu Krzyśka.
- U siebie w pokoju, powiedział że nie ma ochoty dziś imprezować bo źle się czuje. - odpowiedział mi nawet na mnie nie patrząc.
Czy mówiłam już, że byłam na nich wściekła? Kiedy odeszłam, usłyszałam dziwne szepty, i byłam pewna że to o mnie mówią. Zignorowałam to, teraz było najważniejsze to, by porozmawiać z Piotrkiem, i dowiedzieć się co naprawdę się stało. Nie wierzyłam w to, że Żyła się źle czuję. Szybko odnalazłam, pokój który Piotrek dzielił z Maćkiem. Zapukałam, nikt nic nie odpowiedział. Nacisnęłam na klamkę, drzwi były zamknięte. Nie zważałam na to że jest cisza nocna, i zaczęłam walić pięściami w drzwi.
- Piotrek, otwieraj! To ja Marta! - po chwili drzwi się otworzyły, stał w nich w Piotrek, ale nie był to ten którego znałam. Był blady, i było widać że płakał. Weszłam do środka, spojrzałam na niego.
- Proszę, powiedz mi co się stało. - popatrzyłam się na niego błagalnym wzrokiem.
- Nie chcę o tym mówić, zostaw mnie Marta. - otworzył drzwi, i tak po prostu mnie wygonił.
Nie wiedziałam co robić, byłam ich psychologiem, a nie potrafiłam z nim porozmawiać. Po raz pierwszy, uświadomiłam sobie że nie nadaję się do tej pracy. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju, od razu rzuciłam się na swoje łóżko. Chciało mi się płakać. Ale nie było mi to dane, musiałam się ogarnąć, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je.
- Andreas?- zapytałam.
- Nie, święta Pelagia. Płakałaś? - zapytał się mnie.
- Może, nie ważne. Skąd wiedziałeś gdzie mam pokój?
- Od Tom'a.
- A on skąd wiedział. - zapytałam się go.
- Śledził cię. - odpowiedział mi uśmiechnięty.
- A tak naprawdę, to co tu robisz?
- Lubię szczerze porozmawiać, i uznałem że jesteś do tego odpowiednią osobą.
- Ja naprawdę z chęcią bym z tobą porozmawiała, ale nie mogę. Jestem zmęczona, ale co powiesz na kawę. Jutro?
- Nooo, no dobra.- odpowiedział.
- A więc jutro, po kwalifikacjach? - zapytałam się.
- Jesteśmy umówieni. To dobranoc.
I wyszedł, zostałam w pokoju sama. Nadal się martwiłam o Piotrka. Ale teraz myślałam tylko o śnie, rozebrałam się i poszłam spać. 



_________________________________________________________________
Po długim braku weny, akurat dziś mnie naszła :D 
Bardzo dziękuję Kindze i Paulinie, które podsunęły mi pomysł na ten rozdział :) 
Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba. 
Wiem, że wiele muszę jeszcze zmienić w swoim pisaniu. Staram się, i myślę że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Dziękuje osobom które czytają to coś :D I tym którzy obserwują mojego bloga, jest już was ośmiu :D 

papa. :*

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział III



Obudziły mnie poranne promienie słońca. O dziwo, z łóżka wyczołgałam się się bez problemu. Rzadko się zdarza, że od razu po przebudzeniu wyskakuję z łóżka, a tu taka niespodzianka. Poszłam w stronę łazienki, ale coś mnie zatrzymało, spojrzałam na miejsce w którym wczoraj pocałował mnie Maciek. Chciało mi się śmiać, w łazience, kiedy się ubierałam, i wtedy kiedy już szłam na śniadanie. Cały czas się śmiałam. Doszłam do stolika, chłopcy dziwnie się na mnie spojrzeli.
- Widzę że humor dopisuję pani. - powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Żyła.
- Śmiech to zdrowie. - odpowiedziałam mu.
- Co się takiego stało?- zapytał ciekawy Kamil.
- Nic, po prostu dostałam nagłego ataku śmiechu. Czy to nienormalne? - zapytałam się go.
- No wiesz Marta, normalni ludzie nie śmieją się bez powodu. - wtrącił się rozbawiony Kubacki.
Wszyscy przy stoliku zaczęli się śmiać, humor dopisywał wszystkim.
- O, to już ta godzina? Musimy się zbierać, za chwilę wyjeżdżamy na skocznię. - oznajmił wszystkim Stefan.
Ruszyliśmy w kierunku drzwi, znowu poczułam to dziwne ukłucie w sercu. To znowu był on, wszedł do busa. Uff.
- Marta, wszystko jest OK? - zapytał się zmartwiony Maciek. - Zbladłaś.
- Tak, tak. Jest dobrze. - odpowiedziałam mu.
- Jest nasz bus, no to wchodzimy. - krzyknął do nas trener Kruczek.


* 20 minut późiej na skoczni.
Za pół godziny miały się odbyć oficjalne treningi, a sam konkurs o godzinie 15:30. Zastanawiałam się, co będę robić w tym czasie. Postanowiłam że pospaceruję trochę po miasteczku skoczków. W międzyczasie zaczął się pierwszy trening, chłopakom nieźle poszło. A Kamil i Maciek uplasowali się w pierwszej piątce! Podczas drugiego treningu, do pierwszej dziesiątki wskoczył nawet Piotrek.
- Marta, nie chciałabyś pograć z nami w siatkówkę. - zapytał się mnie Krzysiek.
- Jasne, a Maciek nie gra? - zapytałam się Miętusa.
- Nie gra, powiedział że musi się skupić przed konkursem. - odpowiedział mi Hula.
- Łap, ty zaczynasz pierwsza. - Kamil rzucił mi piłkę, a ja ustawiłam się za linią.
Wybiłam te piłkę tak mocno, że poleciała na drugi koniec miasteczka skoczków.
- Upss, przepraszam. Już po nią idę.
Szukałam jej przez 5 minut, ale nigdzie jej nie było.
- Tego szukasz. - spojrzałam na chłopaka,który się do mnie odezwał. To był on, poznałam go po tych długich włosach i hipnotyzującym uśmiechu. - Jestem Tom, Tom Hilde. - uśmiechnął się do mnie, i wyciągnął rękę do przodu bym mogła ją uścisnąć.
- Miło mi, jestem Marta Grześkowiak. - odwzajemniłam uśmiech i podałam mu rękę.
- A więc to ty, jesteś nową psycholog Polskiej kadry tak? - zapytał się mnie.
- Zgadza się.
Zapanowała cisza. Wstydziłam się, więc czekałam na to aż Tom znów się odezwie.
- Muszę już uciekać, mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Aaa, właśnie. Twoja piłka, proszę. - podał mi piłkę i sobie poszedł.
Stałam w miejscu, kiedy sobie uświadomiłam że powinnam wrócić do chłopaków z piłką. Szybko pobiegłam do nich.
- Gdzie ty byłaś. - zapytał się mnie oburzony Krzysiek.
- No przecież piłkę szukałam. - odpowiedziałam mu spokojnie.
- Przepraszam. - bąknął cicho.
- No nic, za chwilę się zaczyna konkurs, a grając w siatkę się za bardzo nie rozgrzejemy. Idę się porozciągać i pobiegać. Ktoś idzie ze mną. - zapytał się Kamil.
Razem z nim poszli Stefan, Krzysiek i Piotrek.
- Marta, widzę że coś się stało. Możesz mi powiedzieć co? - zapytał się mnie Dawid.
- Wszystko jest w porządku, nic się nie dzieję. Dawid, po konkursie muszę z wami wszystkimi porozmawiać. Poinformujesz chłopaków?
- Jasne, ja idę się rozgrzać. Do zobaczenia.
- Powodzenia Dawid! - krzyknęłam do odchodzącego chłopaka.
- Dziękuje. - odwrócił się do mnie i posłał szeroki uśmiech.


* Konkurs poszedł Polskiej kadrze znakomicie. Kamil znalazł się na podium, a dokładnie na trzecim stopniu. Wygrał nieoczekiwanie Severin Freund a drugi był Gregor Schlierenzauer.
Piotrek i Maciek znaleźli się w pierwszej dziesiątce, Dawid w pierwszej dwudziestce a Krzysiek i Stefan w trzydziestce.

*
- I jak zadowoleni z wyników? - zapytał się trener Kruczek podczas kolacji.
- Oczywiście panie trenerze. - krzyknęli uradowani.
- Pani Marta ma dla was informację. - tu spojrzał na mnie.
- A więc, mamy ze sobą pracować. Jestem waszą psycholog, i muszę z wami przeprowadzić wywiady środowiskowe. - odrzekłam.
- A na czym to polega? - zapytał się mnie Maciek.
- Będę wam zadawała pytania, żeby się o was dowiedzieć czegoś więcej. - odpowiedziałam mu.
- Ahh, a kiedy?
- Dzisiaj, będziecie do mnie przychodzić do pokoju. Muszę z wami, porozmawiać w cztery oczy. Kolejność ustalcie sami. Za 10 minut, widzę w pokoju pierwszą osobę. - odeszłam od stolika i pognałam do swojego pokoju.
Po wejściu, okazało się że bardzo nabałaganiłam podczas tych niecałych trzech dni pobytu w hotelu. Szybko pochowałam ubrania, i inne walające się niepotrzebne rzeczy do torby. Uszykowałam zestaw pytań, i czekałam na pierwszego skoczka. Po chwili, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Do pokoju wszedł Kamil.
Rozmowa trwała niecałe pół godziny, później przyszedł Dawid, po nim Krzysiek, następnie w pokoju znalazł się Piotrek, a po nim Stefan. Ostatni był Maciek.
- Usiądź proszę. - wskazałam mu krzesło na którym usiadł. - A więc ... - nie dokończyłam bo przerwał mi Maciek.
- Jesteś zła za wczoraj. - zapytał się mnie patrząc głęboko w moje oczy.
- No wiesz, nie rozumiem dlaczego to zrobiłeś. - odpowiedziałam mu.
- No bo ten, ja cię przepraszam. Ja, no, bo, yyy ...
- Może wody? - zaczęłam się o niego bać, chłopak zaczął majaczyć.
- Nie, ja nooo ... Przepraszam. Obiecuję że to się więcej nie powtórzy. - bąknął.
- Nic się nie stało, uśmiechnęłam się. Mogę już zadać ci te pytania?
- Tak, oczywiście. - humor już mu się poprawił, ponieważ zaczął się uśmiechać.

Wyszedł z mojego pokoju 30 minut później, zresztą tak jak każdy skoczek. Byłam padnięta, więc przeglądaniem materiału zdecydowałam się zająć jutro podczas lotu samolotem do Kussamo.
Nadal nie wiedziałam, jakim chłopakiem jest Maciek, był bardzo tajemniczy. Jedno było pewne, muszę się o nim dowiedzieć wszystkiego. 



__________________________________________
No i mamy rozdział trzeci. :D
W prologu zapomniałam dodać nazwisko Marty, więc tu macie sprostowanie. Zaczęłam też pisać to opowiadanie oczami Marty :)
Większość z was myślała że to Gregor jest tajemniczym chłopakiem, myślałam że od razu się skapnięcie że to będzie Norweg, bo przecież w pierwszym rozdziale było powiedziane że Polacy będą zakwaterowani właśnie z nimi :)
Wiem że muszę popracować nad opisami, i ogółem mówiąc nad moim stylem pisania, ale nikt nie jest idealny. Mam przynajmniej nadzieję że poprawiły się u mnie te nieszczęsne przecinki. Czekam na motywujące mnie komentarze :) 
Dziękuje za sześciu obserwatorów :D
papa. :) 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział II


Maciek wszedł do jej pokoju, gestem pokazała mu że ma usiąść na łóżko ona usiadła obok niego.
- A więc o co chodzi ? - spytała się go.
- To dla mnie bardzo trudne. - oznajmił jej.
- Wal śmiało, mi możesz powiedzieć, a nawet musisz. - uśmiechnęła się.
- Pokłóciłem się z bratem, i to nie o byle co. Kuba jest zazdrosny o to że ja dostałem się do kadry która będzie jeździć na zawody Pucharu Świata. No i trochę przesadziłem mówiąc mu że jest kiepskim skoczkiem bez żadnych dobrych perspektyw na przyszłość. - kiedy mówił wzrok utkwiony miał w podłodze.
- Jak na to zareagował?
- Był wściekły, powiedział mi że nie chcę mnie znać. Później już go nie widziałem, pojechał do Krakowa. To było trzy dni temu, a ja nadal o tym myślę, nie potrafię się na niczym skupić. Boję się że podczas jutrzejszych kwalifikacji nie będę potrafił się skupić i nie skoczę tak daleko jak bym chciał.
- Nie sądzisz że powinieneś z nim porozmawiać? Jeśli tego nie zrobisz nadal będziesz o tym myśleć, a to będzie hamować twój dalszy rozwój w sporcie który tak kochasz. Wiem że to jest trudne ale uważam że powinieneś do niego zadzwonić teraz.
- Teraz ? - zapytał zdziwiony.
- A kiedy chcesz to zrobić jak nie teraz? Jutro masz kwalifikację, musisz to zrobić dziś żeby jutro oddać dobry skok.
- Tak, masz rację. - po czym wyciągnął telefon, znalazł kontakt o nazwie Kuba i przyłożył go do ucha.
Rozmawiali przez jakieś 20 minut, a Marta przysłuchiwała się tej rozmowie z zaciekawieniem. Wywnioskowała że się pogodzili, bo Maciek pod koniec powiedział bratu. '' Kolorowych snów braciszku''.
- No i jak? - zapytała się go z uśmiechem na twarzy.
- Pogodziliśmy się, dobrze że kazałaś mi do niego zadzwonić. - również się uśmiechnął.
- No to dobrze. - po czym wstała. - A teraz wynocha mi z tego pokoju, jestem zmęczona, muszę się wyspać bo jutro trzeba wcześnie wstać, tobie też to radzę zrobić. - uśmiechnęła się i wskazała mu drzwi.
- Dziękuje, dobranoc. - powiedział Maciek i pomachał jej na do widzenia.
*

- O matko to już ta godzina?! - szybko wstała, pobiegła do łazienki umyła się i ubrała coś cieplejszego bo po śniadaniu od razu mieli jechać na skocznię. Chwyciła kurtkę i torebkę i zbiegła po schodach do stołówki.
- O, jesteś. Myśleliśmy już że będziemy musieli po ciebie iść. - powiedział Kubacki szczerząc do niej zęby.
- Jak widzisz sama sobie poradziłam. - odpowiedziała mu odwzajemniając uśmiech.
Chwyciła dzbanek z kawą, spojrzała na stolik po drugiej stronie stołówki, nie mogła oderwać oczu od tego chłopaka.
- Marta, co ty robisz?! Kawa ci leci na spodnie. - Stoch patrzył na nią z rozwartymi oczami.
- Co? Och, niezdara ze mnie. Zaraz wracam, skoczę tylko do pokoju i przebiorę te spodnie. - powiedziała chłopakom, chwyciła tylko kanapkę z talerza Kota i uciekła na górę.
- Co to było, czekajcie na co ona patrzyła? - powiedział Miętus, wszyscy utkwili wzrok w stolik na który przed chwilą zagapiła się ich pani psycholog.
- Nie! - krzyknął Hula.
- Tak. - odpowiedział mu spokojnie Kot.

*
20 minut później byli już w drodze na skocznie. Marta cały czas myślała o tym chłopaku ze stołówki.
- Trenerze, gdzie my jedziemy? Przecież to nie jest droga na skocznię. - zapytał zdumiony Żyła.
- Zapomniałem wam wczoraj powiedzieć o spotkaniu wszystkich skoczków i ich ekip z Hofer'em. - odpowiedział mu trener patrząc na wszystkich.
- To czyli gdzie jedziemy? - zapytał się spokojnie Miętus.
- Do jakiegoś centrum sportu, tam będzie krótkie spotkanie a zaraz potem jedziemy na skocznię.

*

15 minut później weszli na wielką salę gdzie stało pełnych pustych krzeseł a na nich stała puszka Red Bull'a.
- Chodźcie tu, to jest nasz rząd. - powiedział do swojej ekipy Kruczek.
Faktycznie, na każdym krześle we wskazanym rzędzie przez trenera była kartka z napisem Poland. Wszyscy usiedli, niektórzy otworzyli puszki z napojem, a ci którzy nie mieli ochoty na picie odłożyli puszkę pod krzesło. Sala powoli się wypełniała i o godzinie 10.00 zaczęło się.
Na samym przodzie na środku sali stał długi stół przy którym stało jedno krzesło. Wszedł mężczyzna w średnim wieku, kiedy się pojawił wszyscy zebrani wstali i zaczęli mu klaskać. Marta też to zrobiła choć nie wiedziała dlaczego wszyscy tak przywitali entuzjastycznie faceta.
Mężczyzna zaczął mówić po angielsku, mówił coś o sposobie przyznawania punktów w tym sezonie, przedstawił terminarz konkursów Pucharu Świata, była znudzona i powoli zaczynały się jej zamykać oczy, wzięła napój który stał pod jej krzesłem i go otworzyła. Wypiła kilka 'łyczków'. Nic to nie pomogło nadal chciało się jej spać, ziewnęła. Zrobiła to dosyć głośno ponieważ wszyscy zebrani utkwili w niej wzrok, powiedziała po cichu przepraszam. Wszyscy prócz jednej osoby przestali na nią patrzeć. Znowu, poczuła dziwne ukłucie w sercu, i cichy głosik w jej głowie, niech przestanie na mnie patrzeć. Zrobił to.

*

Już 40 minut później byli na skoczni, udali się do małego drewnianego domku.
- Marta, mogłabyś wyjść? - zapytał się jej Stoch. - Musimy się ubrać w kombinezony. - dodał jej z uśmiechem.
- Jasne, pójdę trochę pospacerować. - uśmiechnęła się do Kamila i wyszła z domku.
Nie była jedyną dziewczyną która spacerowała po miasteczku skoczków. Widocznie nie tylko ona została wygoniona na zewnątrz przez chłopaków. Idąc uśmiechnęła się do niej niska blondynka z długimi włosami, również się uśmiechnęła i poszła dalej. Po 15 minutach spacerowania z domków powoli zaczęli wychodzić skoczkowie przebrani w kombinezony. Większość z nich kierowała się w stronę skoczni.
- No to do zobaczenia później.- uśmiechnął się Kubacki i poszedł na górę.
- Powodzenia! - krzyknęła i dalej spacerowała.

*

- Dobra robota chłopaki, mam nadzieję że zawsze będziecie się kwalifikowali w wszyscy do konkursu. - powiedziała chłopcom kiedy już wszyscy zasiedli do stołu w stołówce i zaczęli jeść obiado-kolacje.
- Widzieliście jak Gregor zmaścił. - rzekł Żyła do wszystkich przy stoliku. - Hehe.
Wszyscy prócz Marty zaczęli się śmiać.
- Kamil, nasz mistrzu. Czy masz ochotę na surówkę z pora i marchewki. - zapytał się szczerząc zęby Stocha Kubacki.
- Nie, dziękuję. Jestem już pełny, pójdę już na górę. - oznajmił Stoch wszystkim przy stoliku. - Dobranoc
- Dobranoc. - powiedziała mu Marta. - Wiecie co ja chyba też pójdę już spać, jutro trzeba znowu wcześnie  wstać a tym razem nie chcę zaspać. - Dobranoc chłopaki.
Kiedy chciała już wchodzić do pokoju ktoś ją zatrzymał.
- Marta, chciałem ci podziękować. Poszło mi dziś bardzo dobrze, a gdyby nie ty pewnie bym zmaścił tak samo jak Gregor.
- Maciek, ja ci tylko kazałam zadzwonić do brata. To tylko twoja zasługa.
- Tak, tak. Ja wiem swoję.- uśmiechnął się do niej Maciek . - Dobranoc.
- Dobranoc! - krzyknęła odchodzącemu Kotowi.
Po wejściu do pokoju okazało się że nie wzięła ze sobą bluzy ze stołówki. Nie miała innego wyjścia
musiała tam wrócić. Przy stoliku przy którym siedziała razem z chłopakami nikogo już nie było, na szczęście bluza nadal wisiała na krześle. Chwyciła ją, spojrzała na drugi koniec stołówki. Prz stoliku po drugiej stronie siedziało kilku mężczyzn, widocznie humor im dopisywał bo głośno się śmiali. Znowu jej wzrok przeniósł się na chłopaka którego widziała rano na śniadaniu i podczas spotkania z Hofer'em. Chłopak również na nią spojrzał. Wybiegła, i dwie minuty później już siedziała na łóżku w swoim pokoju.
- Dlaczego on na mnie tak działa? - zapytała samej siebie.
Usłyszała pukanie do drzwi, gdy otworzyła drzwi zobaczyła przed sobą twarz Maćka.
- Znowu chcesz porozmawiać? - zapytała się go mrużąc oczy.
- Nie, nie tym razem. - uśmiechnął się do niej i pocałował ją w policzek. Odszedł.
Dziewczyna zamknęła drzwi. Nadal nie mogła uwierzyć w to co się stało.
- To było dziwne.

_____________________________________________________
Nie jest ten rozdział taki jaki chciałam. Nadal muszę popracować nad swoim pisaniem. :)
Liczę na komentarze, każdy jest dla mnie wskazówką co muszę zmienić w swoim pisaniu :) 
Dziękuję tym osobom które czytają moje wypociny. :]

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział I

Siedziała na lotnisku w Lillehammer, czekała na taksówkę którą zamówiła jakieś 15 minut temu.
Zaczęła się zastanawiać jak przyjmą ją chłopaki, będzie pierwszą dziewczyną w ich zespole. Kątem oka zauważyła że podjechała jej taksówka. Wstała i wzięła swoje dwie wypełnione po brzegi walizki na kółkach.

  • Dzień dobry. - powiedziała po Angielsku.
  • Dzień dobry. - odpowiedział kierowca również po Angielsku.
    Wytłumaczyła mu gdzie chcę jechać, i już po chwili mknęli po ulicach Lillehammer.
    Dowiedziała się od kierowcy że dojazd pod hotel może zająć nawet 30 minut z powodu korków na drodze, więc założyła słuchawki na uszy i zaczęła słuchać muzyki.
    Kiedy samochód się zatrzymał, wyszła z samochodu zapłaciła kierowcy i razem ze swymi walizkami poszła ku drzwiom hotelu.
    Nie wiedziała jak ma się dostać do pokoju trenera Kruczka.
  • Przepraszam. - podeszła do recepcjonistki. Szukam pana Łukasza Kruczka, jestem nową psycholog skoczków których trenuję pan Kruczek.
  • Tak, wiem już że miała tu przyjechać pani Marta Nowak, tak ? - spojrzała na nią.
  • Tak, to ja. Oto mój dowód osobisty. - podała go recepcjonistce, która spojrzała na niego i się
    uśmiechnęła.
  • Wszystko jest 'OK', oto pani klucz do pokoju nr.12 znajduję się na drugim piętrze.
    Wzięła klucz i swój dowód i już chciała odchodzić gdy ktoś ją zatrzymał.
  • Przepraszam, ty jesteś Marta? Nowa psycholog tak?
  • Tak. - uśmiechnęła się. - A ty pewnie jesteś Dawid Kubacki?
  • Zgadza się. - blondyn również się uśmiechnął. - Jak mnie poznałaś?
  • Po włosach, no i widziałam cię w telewizji.
  • Trener już na ciebie czeka, zaczął się o ciebie martwić i kazał mi iść sprawdzić czy już nie przyjechałaś.
  • Jak widzisz już jestem, zaniosę tylko walizki i pójdę się przywitać z resztą, gdzie was znajdę?. - spytała brunetka patrząc na blondyna.
  • W pokoju nr 9, drugie piętro. - odrzekł i spojrzał na nią tym razem patrzył w jej oczy.
    Marta to zauważyła, i trochę się zarumieniła.
  • To ja tam zaraz przyjdę. - i po chwili już szła w kierunku windy, lecz Dawid ją dogonił i razem do niej weszli. Jechali w milczeniu, dziewczyna miała wzrok wbity w podłogę, ale czuła że przystojny blondyn patrzy się na nią.
    Winda się otworzyła i Marta pognała w kierunku pokoju numer 12, zauważyła że Dawid idzie nieco dalej i wchodzi do pokoju nr 9.
    Otworzyła drzwi do pokoju kluczem którym dostała w recepcji i weszła do pokoju. Gdy zobaczyła łóżka na samym środku pokoju od razu się na nie rzuciła, była bardzo zmęczona podróżą. Ale wiedziała że musi za chwilę się zjawić w pokoju trenera Kruczka by poznać resztę kadry. Zdjęła swoją kurtkę i rzuciła ja na krzesło, lecz spadła ona z krzesła, dziewczyna jej nie podniosła, zawsze była bałaganiarą. Wyszła z pokoju i go zakluczyła.
    Wyprostowała się i poszła w kierunku drzwi pokoju numer 9. Stanęła przed nimi i zapukała.
  • Proszę. - usłyszała spokojny męski głos.
    Weszła
    Zanim zdołała coś powiedzieć podbiegł do niej wysoki facet z kozią bródką i ją przytulił. Kątem oka zauważyła że Dawid zaczął się śmiać .
  • Piotrek, nie wygłupiaj się i zostaw Martę w spokoju. - był to trener Kruczek z którym rozmawiała już kilka razy przez telefon.
    Tak jak trener prosił, tak zrobił. - Przepraszam za to, jestem Piotrek. - i podał jej rękę.
  • Chłopacy, to jest Marta. Wasza nowa psycholog.
    Po kolei podchodzili do niej Kamil Stoch, Stefan Hula i Krzysztof Miętus. Tylko jeden się z nią nie przywitał, wiedziała kto to, wiele o nim czytała w internecie.
  • Maciek, a ty się nie przywitasz z naszą nową koleżanką? - spytał Miętus.
  • Przepraszam. - wstał i podszedł do dziewczyny. - Jestem Maciek Kot. - i wrócił na swoje miejsce.
  • Mamy jeszcze kilka spraw do omówienia. - zaczął Kruczek i wszyscy utkwili w nim swoje spojrzenia.
  • Po pierwsze, jutro pobudka o 8 rano …
  • No nie, miałem nadzieję że będę mógł dłużej pospać! - wtrącił się Żyła.
  • Piotrek, udzieliłem ci głosu? - zapytał wściekły trener.
  • Przepraszam.
  • Dziękuje, o 8.30 śniadanie i o 9.00 jedziemy na skocznie...
  • Co?! Tylko pół godziny na śniadanie?! - wtrącił się oburzony Stefan.
  • Jak jeszcze ktoś wtrąci się kiedy ja będę przemawiać, to obiecuję że już nigdy nie będzie mógł grać w siatkówkę na treningu. - wrzasnął wściekły już Kruczek.
    Wszyscy milczeli .
  • Kolejna sprawa, podczas całego sezonu będziemy zakwaterowani razem z Norwegami.- kiedy skończył na jego twarzy było widać że nie jest zadowolony z tego faktu. - Jakieś pytania ?
  • Ja mam pytanie. - był to Kubacki który wstał i podszedł do okna a następnie znów usiadł tym razem na parapecie i spojrzał na trenera.
  • Czy pani psycholog jest do naszych usług w każdej chwili? - spytał się Dawid trenera.
  • Myślę że to pytanie powinieneś skierować bezpośrednio do niej. - odpowiedział Kruczek który spojrzał na Martę i się do niej uśmiechnął.
  • A więc pani psycholog, jak to będzie?- podszedł do niej i spojrzał w jej oczy.
    Zrobiła krok do tyłu i uśmiechnęła się nieśmiało.
  • Myślę że możecie do mnie przychodzić kiedy chcecie, choć wolałabym żeby późnymi wieczorami i nocą nie zawracać mi głowy. - gdy to mówiła wzrok utkwiła w Maćku który nie był chyba zainteresowany tym co mówi, ponieważ wzrok utkwiony miał w podłodze.
  • Coś jeszcze chciałabyś im powiedzieć? - zapytał jej Kruczek.
  • Nie, myślę że to wszystko. Dziękuje.
  • A więc możecie się rozejść.
    Wyszła.
  • Sprawiasz wrażenie nieśmiałej osoby.
    Odwróciła się, był to Kamil. Podeszła do niego.
  • Może tak to wygląda, lecz nieśmiałą osobą raczej nie jestem. - uśmiechnęła się.
  • Za 20 minut jest kolacja, mam nadzieje że przyjdziesz.
  • Oczywiście że tak, strasznie zgłodniałam.
  • No to do zobaczenia. - powiedział Kamil i wszedł do swojego pokoju.
    20 minut później weszła do stołówki.
    Przy jednym ze stołów siedzieli już chłopcy, wyraźnie było widać że humor im dopisuję.
  • Oto i jest, nasza nowa pani psycholog. - powiedział Piotrek i uprzejmym gestem zaprosił ją do stołu po czym wstał i odsunął jej ostatnie wolne krzesło przy stole aby mogła usiąść.
    Podczas kolacji każdy chłopak opowiadał jej o swoich zainteresowaniach, nawet Maciek który wcześniej nie kwapił do rozmów z Martą.
    Po 20 odeszła od stołu żegnając się z chłopakami. Była wykończona.
    Kiedy była już wykąpana i przygotowana do snu usłyszała pukanie do drzwi.
    Otworzyła je, był to Maciek.
  • Cześć, przepraszam że przeszkadzam. Możemy porozmawiać? - spytał się jej.
  • Ale … - nie zdążyła odpowiedzieć.
  • To dla mnie bardzo ważne. - dodał szybko.
  • Noo, okej. Wejdź...

    _______________
    Mój pierwszy rozdział, dodałam go szybciej niż się spodziewałam. 
    Nie jest taki jaki wymarzyłam, jest kilka rzeczy które próbowałam poprawić ale mi to nie wychodziło. 
    Oczywiście liczę na szczere komentarze.

    papa. 
       

Prolog.



- Dziękuje panu, to dla mnie wielkie wyróżnienie .
Odłożyła słuchawkę, była naprawdę szczęśliwa. Starała się o te prace od miesięcy, a przed chwilą się dowiedziała że ją zdobyła.
- Mamo, mamo ! - krzyknęła Marta i zbiegła do salonu w którym sprzątała jej matka .
- O co chodzi skarbie ? - spytała .
- Dostałam te pracę !
- To bardzo dobra wiadomość. - powiedziała, było widać że nie jest zadowolona .
- Mamo, co się stało ? - spytała swej rodzicielki .
- Kochanie, ty nadal nie rozumiesz? Nie będę cię widziała przez ponad 4 miesięcy, bo tyle chyba trwa ten sezon, tak ?
- W styczniu będzie konkurs w Polsce tam się spotkamy przecież, a mamy jeszcze przecież coś takiego jak kamerka internetowa :) .
- Och już dobrze dobrze, masz rację. Przecież nie będę tu sama, jest jeszcze ciocia Aga i wujek Stefan.
-Wiem jak jest ci trudno po stracie taty, mi też go brakuję. - spojrzała na matkę ze łzami w oczach. - Dziękuje ci że mnie zrozumiałaś, to dla mnie bardzo ważne. Mam już przecież 24 lata, i chyba już czas najwyższy zacząć pracować w swoim zawodzie .
- Rozumiem cię córeczko, jestem z ciebie naprawdę dumna . - uśmiechnęła się do niej i ją przytuliła .
Trwało to przez jakieś dwie minuty, kiedy już przestały obie płakały .

*

- Spakowana ?! - spytała się pani Danuta córki .
- Tak mamo, za chwilę zaniosę torby do samochodu i możemy jechać na lotnisko .
Usiadła na krańcu łóżka w swoim pokoju, spojrzała na swoje cztery ściany.
- Czas spełniać swoje marzenia. Ta praca wiele zmieni w moim życiu, mam tylko nadzieję że skoczkowie nie będą mnie zbyt bardzo zamęczać. - powiedziała do siebie po cichu .
Wiedziała że tak nie będzie, przecież będzie ich psychologiem.
Wstała, jeszcze raz spojrzała na swój pokój .
- Tak, teraz zaczyna się nowy rozdział w moim życiu .



________________________________________
Prolog pisałam około 30 minut.
Proszę o szczere komentarze, uwagi co do stylu pisania . Mi to bardzo pomoże :)
Pierwszy rozdział postaram się dodać w weekend.