poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział V


Ed Sheeran - Give Me Love ♪ 




Przespałam śniadanie, była już 10. Polska kadra, już trenowała na sali gimnastycznej. Postanowiłam że tam pójdę, po porannym czynnościach w łazience ubrałam się w dres, i pobiegłam na salę która znajdowała się, po drugiej stronie ulicy. Chłopcy już dawno byli po rozgrzewce, i teraz wykonywali jakieś ćwiczenia, których nie potrafię nazwać. Spojrzałam na Piotrka, nadal nie był w humorze. Chyba nikt tego nie zauważył, niestety. Wiedziałam że muszę coś z tym zrobić, podeszłam do trenera, przywitałam się z nim, i od razu wyjaśniłam mu o co chodzi.
- Oczywiście, rozumiem. Zaraz go zawołam, i pójdziecie do hotelu. - powiedział trener.
- Piotrek ma wrócić na trening, czy po rozmowie ma zostać już u siebie. - zapytałam się Łukasza.
- Nie musi już tu wracać, lepiej żeby po takiej rozmowie już nie trenował. - odpowiedział mi.
5 minut później, już szłam z Piotrkiem do hotelu, nie był z tego powodu najwyraźniej zadowolony, bo coś mamrotał pod nosem. Piotrek wolał chyba rozmowę u siebie w pokoju, bo prosił mnie żebyśmy tam się udali. Zgodziłam się, po chwili już siedzieliśmy na jego łóżku. Wzrok miał wbity w podłogę, za chwilę miałam się dowiedzieć o co chodzi.
- Piotrek, wiem że to jest trudne. Ale musisz mi wszystko powiedzieć, najważniejszy jesteś ty.- mówiąc to, spoglądałam się w jego oczy.
- Wiem, i chcę już mieć to z głowy. Czy mogę już zacząć opowiadać, co i jak? - zapytał się mnie.
Skinęłam lekko głową.
- Moja żona Justyna ona, ona chcę się ze mną rozwieść. - z jego oczu popłynęły łzy. - Uważa że mało czasu przebywam z nią i z dziećmi.
- Próbowałeś z nią rozmawiać, to śmieszne. Czy ona nie rozumi, że musisz trenować, że musisz jeździć na obozy przygotowawcze. Chyba wiedziała, w co się pakuję biorąc ciebie za męża. Możesz dać mi jej numer telefonu. - zapytałam się go.
- Na co? - zapytał się przez łzy.
- Muszę z nią porozmawiać, przecież tego tak nie można zostawić. Najlepiej będzie jak tu przyjedzie. - oświadczyłam mu.
- To jest zły pomysł, nie będzie zadowolona z faktu że powiedziałem tobie co się dzieje w naszym życiu.
- Zły pomysł? Przypominam ci że jestem psycholog kadry, i waszym obowiązkiem jest zwierzać mi się. - odrzekłam mu.
- Dobrze, jeśli tak nalegasz. To ci podam ten numer. - już tak nie płakał, ale nadal był blady.
Piotrek naskrobał mi numer telefonu na kartce, i mi go podał. Chwilę się porozglądał po pokoju, i wyszedł. Zostawił mnie samą, próbowałam go zawołać żeby zakluczył pomieszczenie, ale Piotrek już szedł ulicą. Widocznie chciał jakoś odreagować, i poszedł na spacer. Usiadłam na krańcu łóżka, spojrzałam na stolik nocny Maćka. Stało na nim zdjęcie, dość młodej kobiety. Była śliczna, czy była to dziewczyna młodego Kota? Nie byłam pewna, nie wiedziałam że ma dziewczynę. A wszystko wskazywało, na to że jednak jest zajęty. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak siedzieć w czyimś pokoju. Zadzwoniłam po obsługę hotelu, aby ci zakluczyli pomieszczenie. Kiedy znalazłam się u siebie, postanowiłam zadzwonić do żony Piotrka. Wystukałam numer telefonu, i czekałam na to aż ktoś się odezwie. Po kilku sygnałach, usłyszałam ciepły głos młodej kobiety.
- Halo? Z kim rozmawiam. - zapytała się.
- Jestem Marta Grześkowiak, psycholog Polskiej kadry skoczków narciarskich. - przedstawiłam się i czekałam aż pani Żyła, się odezwie.
- O co chodzi? - zapytała się, tym razem dosyć chłodno.
- Rozmawiałam przed chwilą z pani mężem, uważam że powinna pani tu przylecieć. Piotrek nie jest w zbyt dobrym stanie psychicznym. - odpowiedziałam jej, jak najuprzejmiej.
- Nie rozumiem, po co mam tu przylecieć. - odpowiedziała.
- Bardzo panią proszę, to dla jego dobra.
- Hmm, niech ci będzie. Postaram się jutro tu być.
- Dziękuje, i do zobaczenia.

Puk, puk, puk, puk, puk, puk.
Ktoś dobijał się do moich drzwi. Nie chciało mi się dziś, nic robić. Ale wstałam, i otworzyłam te nieszczęsne drzwi. Przed moimi oczami, ukazała się postać dwóch mężczyzn. Trochę ich już znałam, stali tak i uśmiechali się do mnie. Nie chciałam być niegrzeczna, więc wpuściłam ich do pokoju.
- Jaki jest powód, dla którego mnie tu odwiedziliście. - zapytałam się ich.
- Wracaliśmy z treningu, i tak jakoś mieliśmy ochotę cię odwiedzić. - odpowiedział Tom.
- Mamy trochę czasu do kwalifikacji, co byś powiedziała na spacer. - zapytał się Andreas.
- Spacer powiadasz, jedna dziewczyna i dwóch facetów chodzących po miasteczku, nie wydaję się wam to trochę dziwne?
- Nie. - pokręcił głową Hilde.
- Wiecie co, chętnie bym z wami poszła. Ale mam trochę pracy papierkowej, więc będę wolna dopiero po kwalifikacjach. A już obiecałam komuś kawę. - mrugnęłam oczkiem do Stjernen'a.
- Szkoda, no to innym razem. - odpowiedział Tom.
- Do zobaczenia Marto. - Tom i Andreas wyszli z pokoju. A ja wzięłam się za pracę, opracowywanie wywiadów. I za pisanie raportu. Dopiero, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, doszłam do wniosku że jest już grubo po 19. Otworzyłam drzwi, był to Andreas. Był ubrany, nienagannie. A ja? Wyglądałam okropnie, zaprosiłam go do środka, chwyciłam sweter i jakieś spodnie. Szybko przebrałam się w łazience, założyłam swoje buty Emu oraz płaszczyk. I byłam gotowa do wyjścia, szliśmy ulicami Kussamo jakieś 15 min. Dużo rozmawialiśmy, Andreas zaprowadził mnie do bardzo przytulnej kawiarni. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, zamówiliśmy dwie kawy. Zapadła cisza, czyżby skończyły się nam tematy do rozmowy.
- Jak ci poszły kwalifikację?
- Całkiem nieźle, całej naszej kadrze dobrze poszło. A co się stało waszym chłopakom.
- Nie rozumiem. co się stało. - zapytałam, ze zdziwieniem.
- To ty nie wiesz, kompletnie dziś zawalili. Owszem, ten wasz Kamil,Maciek i Piotrek wezmą udział w konkursie, ale tylko dlatego że są w pierwszej dziesiątce w generalce, ale ich skoki były słabe. - odpowiedział mi.
Czy to możliwe że to z mojej winy, rozumiem niedyspozycję Piotrka. Ale reszta? Czułam się winna, może byli na mnie wściekli za wczoraj? Nie! To nie może być prawda, po prostu mieli słaby dzień.
- O czym tak myślisz? - zapytał się.
- Wiesz co, powoli zaczynam tęsknić za krajem. Tęsknie za rodziną, za przyjaciółmi. - łzy poleciały mi z oczu, zauważył to.
- Nie rozklejaj mi się, Marta no weź. Będzie dobrze, może już stąd pójdziemy, może masz ochotę na spacer?
- To dobry pomysł, świeże powietrze dobrze mi zrobi. - odpowiedziałam mu.
Andreas zostawił na stoliku 10 euro, wyszliśmy z kawiarni. I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam, Norweg otarł moje łzy dłonią, a następnie pocałował mnie w policzek. Nie był to zwykły pocałunek, wyczułam w nim coś wyjątkowego. Uśmiechnęłam się, wróciliśmy do hotelu a Andreas odprowadził mnie do pokoju. Może zbyt wiele się nie wydarzyło tego wieczoru, ale i tak czułam się cudownie. Zdałam sobie sprawę że powinnam zanieść gotowy raport do trenera Kruczka, miałam jeszcze trochę do czasu ciszy nocnej więc chwyciłam pendrive'a i wyszłam z pokoju. Z pokoju Miętusa i Kubackiego słychać było dosyć wyraźnie jakąś rozmowę. Nie lubię podsłuchiwać, ale to było silniejsze ode mnie.
- Ona do nas nie pasuję, po co ona z nim poszła do tej kawiarni.
- On ją pocałował, widziałem to.
- Nie wierzę że, ona mogła to zrobić.
- Chłopie, mam zdjęcia.
- Tak, wiem. Ale my też nie zachowujemy się fair, ona nie zna całej prawdy.
- I lepiej żeby nie wiedziała.
- Ona się musi tego dowiedzieć.

Nie mogłam tego dalej słuchać, doskonale wiedziałam kto to był. Śledzili nas? To chore, dlaczego oni nie chcą mi powiedzieć prawdy? Dlaczego?!


_________________________________
I jest, kolejny rozdział :D Może się wiele w nim nie działo, ale chciałam dziś coś dodać. Mam nadzieje że się spodoba :) Dziękuje za każdy komentarz :>

enjoy. ! 

środa, 1 maja 2013

Rozdział IV


Próbowałam się skupić, ale nie szło. Oni byli gorsi niż dzieci z przedszkola, zamknęłam laptopa. Popatrzyłam na nich, i po chwili cały gniew na nich, odpłynął. Nie dokończyłam tego co miałam do zrobienia, trzeba było na początku zająć się opracowywaniem wywiadu z Maćkiem, postanowiłam że zrobię to już w Kussamo. Kamil biegał po samolocie uciekając przed Piotrkiem, który miał założony swój kask na głowie. Maciek i Stefan grali w karty, a Dawid i Krzysiu? Dawali koncert ludziom zgromadzonym na pokładzie samolotu.
- Jaaaa, uwielbiam ją, - śpiewał Miętus.
- Onaaa, tu jest i tańczy dla mnie. - Kubacki wskazał na mnie.
Udałam że tego nie widzę, ale po chwili Dawid podbiegł do mnie, i wyciągnął mnie na środek. Stałam, i się na niego patrzyłam. Maciek i Stefan przestali grać, Kamil i Piotrek przestali biegać. Wszyscy się na mnie gapili, a ja? Stałam i się śmiałam, a po chwili tańczyłam coś co przypominało ' taniec połamaniec '.
Po godzinie, wylądowaliśmy. Już czekał na nas bus, który miał nas zawieźć do hotelu.

*
Kiedy kierowałam się do swojego pokoju, zatrzymał mnie Maciek. Byłam lekko zaskoczona, ale też ciekawa czego ode mnie chcę. Spojrzałam na niego, był dziś wyjątkowo uśmiechnięty.
- Dziś wieczorem, jest impreza u nas w hotelu, oczywiście bez alkoholu bo jutro kwalifikację.
- Iiii, jestem zaproszona tak.- zapytałam się zaskoczona.
- Oczywiście że tak, jesteś przecież członkiem naszej ekipy. Nie widzimy tej imprezy bez ciebie. - odpowiedziała z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
- Ok, przyjdę. Tylko o której? - zapytałam się podekscytowana.
- O 19, impreza może trwać najdłużej do 12 w nocy, trener się nie zgodził na dłuższe tańcowanie.
- Będę o wyznaczonej godzinie, a więc do zobaczenia.
Po wejściu do pokoju, już myślałam o zbliżającej imprezie. Zastanawiałam się co ubiorę, jak się umaluję i jak będą wyglądały moje włosy. Na początek wzięłam jednak długi prysznic, który po długiej podróży był wskazany. Następnie uszykowałam sobie coś do ubrania, była to klasyczna mała czarna i nie pasujące do niej brązowe buty na koturnie, no cóż gustu to ja nigdy dobrego nie miałam. Włosy spięłam w kok, a następnie nałożyłam na siebie lekki makijaż. I tak, o godzinie 18.55 byłam gotowa by wyjść z pokoju. Nie wiedziałam gdzie mam iść, bo zapomniałam się spytać Maćka gdzie dokładnie będziemy się bawić. Ale odgłosy muzyki, pomogły mi znaleźć hotelowy bar. Z polskiej kadry, nie zauważyłam tylko Piotrka, byłam lekko zaskoczona. Żyła był typowym imprezowiczem, ale pomyślałam że jeszcze przyjdzie i już o tym nie myślałam. Podeszłam do miejsca gdzie siedzieli chłopcy, każdy w ręku trzymał szklankę z tajemniczym napojem. Spojrzałam na nich z przymrużonymi oczami.
- To tylko sok! - krzyknął Titus, chyba zauważył że coś podejrzewam.
- Tylko sok? Może każdy z was pozwoli mi spróbować tego soku.
- Ohh, no dobra. Ale to tylko ten jeden, więcej nie wypijemy. - odpowiedział Kamil.
- Jeśli wypijecie jeszcze jednego drinka, to nie myślcie że o tym nie powiem trenerowi. - powiedziałam im. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, co uznałam za odpowiedź że więcej pić nie będą. Usiadłam na kanapie, akurat na tej na której siedzieli Kamil i Stefan było wolne miejsce, więc wcisnęłam się pomiędzy nimi. Zauważyłam że całe towarzystwo się na mnie gapi, zapadła niepokojąca cisza.
- A więc jakie nastawienie przed jutrzejszymi kwalifikacjami? - zapytała się ich.
- Bojowe! - krzyknął Hula.
Wszyscy, nawet ja wybuchnęliśmy śmiechem.
- No nie. - westchnął Kamil.
- Co się stało? - zapytałam się go.
- Zobacz kto przyszedł. - wskazał na drzwi. Od razu ich rozpoznałam, reprezentanci Norwegi w skokach narciarskich. Spojrzeli się na nas stolik, ale tylko Tom się do mnie uśmiechnął.
- Nie rozumiem tu czegoś, czemu wy ich nie lubicie. - zapytałam się Kamila.
- Mamy swoje powody. - odrzekł.
DJ, puścił bardzo energiczną piosenkę, zaczęłam ruszać ramionami. I tylko czekałam na to, aż któryś zaproponuję mi wspólny taniec, ale nikt się do tego nie kwapił. Byłam wściekła, po co zapraszali mnie na imprezę skoro nikt nie chciał ze mną tańczyć. Wstałam, i skierowałam się ku drzwiom łazienki. Ale ktoś mnie zatrzymał.
- Może zatańczymy. - uśmiechnął się do mnie.
- Oczywiście, a mogę się zapytać jak masz na imię? - zapytałam się dość wysokiego bruneta.
- Andreas Stejrnen jestem.
- Miło mi, Marta Grześkowiak jestem. - uśmiechnęłam się do niego, i po chwili już ze sobą tańcowaliśmy. Był to bardzo pozytywny chłopak, bardzo szybko znaleźliśmy wspólny temat. Oboje kochaliśmy tenis.
- Odbijany! - krzyknął Maciek.
Pech chciał, że DJ puścił wolną muzykę. Starałam się uśmiechać, ale nasze ciała były bardzo blisko siebie, marzyłam by ktoś uwolnił mnie od tych męczarni, ale niestety nikt się do tego nie kwapił. Kiedy skończyła się piosenka, uciekłam od młodego Kota pod pretekstem pójścia do łazienki, była pusta kiedy weszłam. Ale po chwili wszedł do niej nie kto inny jak Tom Hilde.
- Widzę że nie bawisz się, tak jak byś chciała.
- Skąd wiesz? - zapytałam się go zaciekawiona.
- To widać. - odpowiedział. - Może zechcesz ze mną zatańczyć?
- Oczywiście. - odpowiedziałam mu uśmiechnięta. Chwycił moją rękę i już po chwili razem tańczyliśmy na parkiecie. Było coś w tym chłopaku, nie potrafiłam tego opisać. Było wspaniale, ale wszystko nie mogło wiecznie trwać, o 23 Norwescy skoczkowie musieli się udać do pokoju, przetańczyłam z Tom'em cały wieczór byłam wymęczona i zdecydowałam że też już pójdę do siebie. Zauważyłam że nadal nie ma Piotrka, musiałam się dowiedzieć co się stało. Podeszłam do stolika, przy którym siedzieli chłopcy.
- Gdzie jest Piotrek. - zapytałam pierwszego z brzegu Krzyśka.
- U siebie w pokoju, powiedział że nie ma ochoty dziś imprezować bo źle się czuje. - odpowiedział mi nawet na mnie nie patrząc.
Czy mówiłam już, że byłam na nich wściekła? Kiedy odeszłam, usłyszałam dziwne szepty, i byłam pewna że to o mnie mówią. Zignorowałam to, teraz było najważniejsze to, by porozmawiać z Piotrkiem, i dowiedzieć się co naprawdę się stało. Nie wierzyłam w to, że Żyła się źle czuję. Szybko odnalazłam, pokój który Piotrek dzielił z Maćkiem. Zapukałam, nikt nic nie odpowiedział. Nacisnęłam na klamkę, drzwi były zamknięte. Nie zważałam na to że jest cisza nocna, i zaczęłam walić pięściami w drzwi.
- Piotrek, otwieraj! To ja Marta! - po chwili drzwi się otworzyły, stał w nich w Piotrek, ale nie był to ten którego znałam. Był blady, i było widać że płakał. Weszłam do środka, spojrzałam na niego.
- Proszę, powiedz mi co się stało. - popatrzyłam się na niego błagalnym wzrokiem.
- Nie chcę o tym mówić, zostaw mnie Marta. - otworzył drzwi, i tak po prostu mnie wygonił.
Nie wiedziałam co robić, byłam ich psychologiem, a nie potrafiłam z nim porozmawiać. Po raz pierwszy, uświadomiłam sobie że nie nadaję się do tej pracy. Kiedy znalazłam się w swoim pokoju, od razu rzuciłam się na swoje łóżko. Chciało mi się płakać. Ale nie było mi to dane, musiałam się ogarnąć, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je.
- Andreas?- zapytałam.
- Nie, święta Pelagia. Płakałaś? - zapytał się mnie.
- Może, nie ważne. Skąd wiedziałeś gdzie mam pokój?
- Od Tom'a.
- A on skąd wiedział. - zapytałam się go.
- Śledził cię. - odpowiedział mi uśmiechnięty.
- A tak naprawdę, to co tu robisz?
- Lubię szczerze porozmawiać, i uznałem że jesteś do tego odpowiednią osobą.
- Ja naprawdę z chęcią bym z tobą porozmawiała, ale nie mogę. Jestem zmęczona, ale co powiesz na kawę. Jutro?
- Nooo, no dobra.- odpowiedział.
- A więc jutro, po kwalifikacjach? - zapytałam się.
- Jesteśmy umówieni. To dobranoc.
I wyszedł, zostałam w pokoju sama. Nadal się martwiłam o Piotrka. Ale teraz myślałam tylko o śnie, rozebrałam się i poszłam spać. 



_________________________________________________________________
Po długim braku weny, akurat dziś mnie naszła :D 
Bardzo dziękuję Kindze i Paulinie, które podsunęły mi pomysł na ten rozdział :) 
Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba. 
Wiem, że wiele muszę jeszcze zmienić w swoim pisaniu. Staram się, i myślę że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Dziękuje osobom które czytają to coś :D I tym którzy obserwują mojego bloga, jest już was ośmiu :D 

papa. :*